Żyjemy w czasach internetu i (przynajmniej oficjalnie) braku cenzury wydawniczej. Daje nam to między innymi bardzo szeroki dostęp do wiedzy. Dużo łatwiej niż dawniej można znaleźć i przeczytać zarówno teksty o teorii w zasadzie wszystkich dziedzin nauki i sztuki, jak wszelkiego typu biografie i omówienia. W tym również rzetelne opisy rządów aktualnie i w przeszłości panujących monarchów i papieży. Kładę tu szczególny nacisk na słowo „rzetelne”. Na szczęście większość państw na świecie nie musi zmagać się z żadną krwawą rewolucją, dyktaturą, a i czasy inkwizycji raczej nie powrócą. Nic zatem nie stoi na przeszkodzie, by zapisywać wiedzę rzetelnie. Aby to jednak można było wprowadzić w życie, autorzy muszą patrzeć na tematy swoich dzieł możliwie jak najszerzej i starać się przekazywać czytelnikowi informacje wcześniej ukrywane, mało popularne, chociaż sprawdzone. Nawet jeżeli bohaterów ich historii stawiałoby to w niekorzystnym świetle. Mamy prawo do dialogu. W jaki sposób jednak podjąć jakąkolwiek dyskusję, jeśli znamy fakty tylko z jednej strony? Na szczęście coraz większa rzesza krytyków, filozofów, a nawet teologów stawia sobie za zadanie zebranie i przedstawienie czytelnikowi kolejnych faktów, o których prawdopodobnie mógł wcześniej nie mógł wiedzieć z różnych względów: społecznego tabu, małej liczby naukowców zajmujących się danym zagadnieniem etc. W ten oto sposób poznajemy kolejne psychologiczne i socjologiczne teorie, które stopniowo obalają wiele mitów. Mamy również możliwość zapoznania się z faktami historycznymi dotychczas przemilczanymi przez badaczy i autorów wielu książek – w tym podręczników do historii.
Również tematy „okołokościelne” nie są zwolnione od skrupulatnych badań, których wyniki poznaje tzw. opinia publiczna. Jednym z autorów, którzy odważyli się wejść na ten niezaprzeczalnie wymagający eksploatacji, aczkolwiek wciąż grząski grunt jest Robert Haasler, w serii książek przedstawiający m.in. burzliwe dzieje kobiet i życia seksualnego w Watykanie, pieniędzy i zbrodni na dworach papieskich czy choćby przepowiedni o końcu świata. Tym razem szerzej zajmę się tylko jedną pozycją z tego cyklu, pod szumnym tytułem „Kobiety Watykanu”. W Polsce książka ta została przetłumaczona i wydana przez zespół wydawnictwa Forum Sztuk. I o samym wydaniu warto wspomnieć szerzej. To swoiste minikompendium wiedzy o tzw. papieżycach, watykańskich kurtyzanach, w znacznej mierze opisujące też losy wielu kolejnych papieży, podane zostało polskiemu czytelnikowi w sposób dosłownie wołający o pomstę do nieba. Trudno inaczej określić liczne literówki, nagłe zmiany rozmiaru i kroju czcionek, a nawet – o zgrozo – błędy ortograficzne i pominięcia słów oraz – nagminnie – znaków interpunkcyjnych! Właśnie ta wydawnicza niedbałość powoduje, że książka, mimo iż systematyzuje wiedzę i odsłania wiele ciekawych wątków, nie może dać pełnej czytelniczej satysfakcji. Straszna szkoda, bo taka książka na uwagę i staranność po prostu zasługuje.
W samej treści denerwująca jest jeszcze jedna rzecz, zawiniona z pewnością przez Polaków, a mianowicie wręcz natrętne reklamy kolejnych tomów cyklu. Wydawcy najwyraźniej bardziej niż poziomem publikacji przejęli się jej ewentualną sprzedażą z jednoczesnym zadbaniem o „byt” książek przed ich wejściem na rynek. Sytuacja, niestety, dosyć smutna – by nie rzec żenująca.
Zbyt długa, bo aż pięciostronicowa przedmowa ogranicza się właściwie do wychwalania prac samego wydawnictwa i podziękowań. Na szczęście treść ogólna publikacji prezentuje się o wiele lepiej. Początkowo autor przedstawia jedną z ciekawszych interpretacji postaw biblijnej Ewy. Następnie w sposób szczegółowy prowadzi przez poukładane w porządku chronologicznym historie papieskich żon, mitycznej papieżycy Joanny, a nawet goszczących w Rzymie królowych – szwedzkiej monarchini Krystyny oraz Marysieńki Sobieskiej, żony polskiego króla Jana III Sobieskiego, kończąc na opowieści o despotycznej mniszce, a zarazem bliskiej przyjaciółce niedawnego, bo zmarłego w październiku 1958 roku papieża Piusa XII – siostrze Pasqulinie.
Haasler nie obawia się tabu. Metodycznie przedstawia kolejne skandale kościelne, cytując zapiski ówczesnych ludzi nauki i wysokich urzędników kościelnych. Podaje pobudki, które prawdopodobnie kierowały ludźmi tamtych czasów, a więc nie unika kwestii politycznych i rodzinnych. Momentami jednak ta skrupulatność daje się jednak we znaki czytającemu. Niektóre opisy bez cienia przesady można nazwać zbyt drobiazgowymi – spiętrzenie szczegółów nie pozwala na swobodny przepływ myśli i szybkie ułożenie w głowie wszystkich nowych faktów. Bez szkody dla książki można by wykreślić co najmniej kilka akapitów. Oczywiście plusem jest fakt, że autor starał się w małym formacie (książka liczy zaledwie 288 stron – wraz z przedmową, notatką klubu czytelniczego etc.) zmieścić możliwie dużo faktów, ale – na Boga! – dlaczego nie wziął pod uwagę, że to może przeszkadzać, a nie pomagać zainteresowanemu tematem czytelnikowi?!
Z wymienionych wyżej przyczyn lektura „Kobiety Watykanu” wywołuje bardzo ambiwalentne odczucia i wnioski. To książka na pewno ważna, ale niestety nie należy do najbardziej wartościowych w swojej dziedzinie. Dobrze przeczytać, ale czy rekomendować? Niekoniecznie. Ze względu na jej liczne wady prawdopodobnie wielu potencjalnych polecających zastanowi się kilka razy, zanim komukolwiek podsunie ją lub doradzi. Ze swej strony mogę powiedzieć jedynie: nie odradzam, ale i nie podsuwam. Przeczytasz (bądź nie) na własną odpowiedzialność.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz