niedziela, 4 grudnia 2011

''Kawał prawdy, szczypta impresji'' *

O tym, że noworudzkie wydawnictwo Mamiko słynie raczej z poezji - wiadomo nie od dziś. Tymczasem właśnie wchodzi na rynek kolejna wydana tam książka -  krótka powieść Kornela Maliszewskiego pt. „Wintro”
Lekko minimalistyczna, tajemnicza okładka cieszy oko i zachęca do zajrzenia w treść. I tutaj zaczynają się przysłowiowe schody. Jeśli wierzyć stwierdzeniu, że warsztat pisarza i jakość książki można poznać po pierwszym zdaniu, sposób narracji Maliszewskiego, delikatnie mówiąc, nie zachęca do dalszej lektury. Na szczęście to tylko pierwsze wrażenie i im więcej  treści, tym czytelnicza przyjemność jest większa.

Mniej więcej w połowie pojawiają się skojarzenia z literacką dykcją Filipa Surowiaka, Tomasza Piątka czy zmarłego Mirosława Nahacza. Skojarzenia na tyle nienachalne, że spokojnie można uznać je za przypadkowość podobnych inspiracji, upodobań stylistycznych lub zdolności warsztatowych tych  pisarzy. Najbardziej cieszy fakt, że młody Maliszewski zupełnie odcina się od kierunków prozy swojego ojca. Pracuje sam na siebie i to z całą pewnością warto podkreślić.

Niestety tematyka powieści nie należy do najbardziej odkrywczych. Prócz wspomnianych wcześniej autorów przychodzą na myśl również  (głównie fabularne) motywy  Stasiuka czy  Żadana... Główny bohater jest młody, ma skłonności nihilistyczne i autodestrukcyjne, nie stroni od używek, a język jego i innych bohaterów jest raczej dosyć prosty (chociaż nie zawsze). Słowem: typowy  mieszkaniec wschodniej i centralnej Europy z pokolenia roczników osiemdziesiątych, a więc dorastający tuż po zmianach ustrojowych. Autor wie, o czym pisze i to da się wyczuć praktycznie w każdej frazie. To kolejny plus. Klimat małego, poniemieckiego miasteczka przedstawia w sposób autentyczny i nienużący, ale... No właśnie! Zawarte w książce demaskowanie sztuczności na zasadzie pokazania płytkości relacji to zabieg bardzo popularny w ostatnich latach. Ileż już było takich historii?

Sami bohaterowie są wiarygodni i interesujący, a mieszanka onirycznych wizji i hiperrealnych opisów bynajmniej nie okazuje się (w złym znaczeniu) wybuchowa. Opowieść czyta się szybko nie tylko ze względu na niewielkie gabaryty. W końcu chyba każdy zna książki, o których można powiedzieć, że autor zamknął w ok. stu pięćdziesięciu stronach historię tak toporną, że zdaje się nie mieć końca.

„Witro” nie jest pozycją rewolucyjną, nie stawia nowych pytań. Ale może to i dobrze. Kornel, przynajmniej na razie, nie przedstawia się jako solista, którego zapamięta się na całe życie, ale jego sztuka doskonale odnajduje się w pokoleniowym wielogłosie ostatnich lat.

Mimo wszystko trochę szkoda, że autor wydał powieść, nie boję się tego powiedzieć, u siebie (w końcu nie jest tajemnicą, że niejednokrotnie zajmował się składem lub projektem okładek książek wydanych przez Mamiko). To zawsze wzbudza konsternację i nieufność wobec treści. Mam jednak nadzieję, że stało się to nie przez asekurację, ale chęć absolutnego panowania nad produktem końcowym. Bo w końcu miał fantastyczną okazję, więc dlaczego miałby z niej nie korzystać? Efekt zdecydowanie wart czytania i posiadania na półce lub - jak w moim przypadku - na karcie pamięci w czytniku e-booków.Teraz pozostaje tylko czekać na kolejne pozycje Kornela.



*Maliszewski Kornel, „Wintro”, Wydawnictwo Mamiko, Nowa Ruda, str.10

[Recenzję umieściłam również w serwisie Biblionetka.]

5 komentarzy:

  1. nie słyszałam, nie czytałam, ale kto wie... może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba by dopisać do listy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miej nadziei, będę do Ciebie zaglądać (szczególnie jeśli zobaczę u Ciebie recenzję fantasy), mam Twój blog w liście [buchachacha!] Ja publikuję dywagacje jak jakieś napiszę :) Co do Twej listy linków, jeśli chcesz możesz wkleić u siebie tzw wklejkę (tu masz kody:http://luincaerherbata.blogspot.com/p/wklejki.html)
    Co do książki będę się kontaktować emailowo /na Biblionetce bywam raz na ruski rok/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. To mocno przesadzona opinia. Nie ukrywam, że kilka wulgaryzmów się znajdzie, ale żeby aż tak? Każdy styl narracji rządzi się swoimi prawami. I wszystko jest rzeczą gustu.

    OdpowiedzUsuń

Starsze teksty