Aleksandra Zbierska jest postacią dobrze rozpoznawalną w środowisku polskiego Liternetu. Jak wiele innych osób skorzystała z możliwości, jakie daje piszącym Sieć i rozpoczęła poszukiwania swojego języka właśnie na łamach serwisów o tematyce literackiej. Czy go znalazła? Raczej tak. Jednak nie zamknęła się w ramach stron dla - bardziej lub mniej - początkujących twórców. Brała udział w wielu konkursach literackich. Jest współautorką antologii poezji kobiet Solistki wydanej w tym samym roku, co dwa tomiki jej wierszy - Wibrujące ucho (Seria Wydawnicza Pisma Literackiego RED, 2009) i Panoptikon (Black Unicorn, 2009; wydanie elektroniczne - wydawnictwo e-bookowo.pl). Śmiało można powiedzieć o sukcesie. Nie tylko komercyjnym, ale również artystycznym.
Zbierska jest świadoma mocy pisanych słów i własnego talentu. Nie boi się języka. Wie co chce powiedzieć, robi to w sposób, który trafia do czytelników.
Jej książki można porównać do targu, na którym znajdzie się wszystko. Są wulgaryzmy i kolokwializmy, które ubrane w ciekawe i frapujące konteksty znaczeniowe, nie rażą, a upłynniają teksty. Są liczne odniesienia do spraw intymnych lub polityki seksualnej (jak choćby w wierszu nawiązującym do twórczości Marcina Świetlickiego Zapytałam, dlaczego to zrobił: ''Bo ceni różnorodność – odpowiedział facet co zdradził/i zdradzi jeszcze nie raz. Potem mówi o kulturze fiuta/ i murzyńskich biodrach – dużych, przepastnych,/o których marzy Kuba B(...)'' [1]). Gdzieś występuje pingwin, można odnaleźć też homoseksualistę. To wszystko miesza się z dużą dawką ironii i najróżniejszych kontekstów filozoficznych.
Poetka słucha i obserwuje, a następnie filtruje wszystko przez rozedrganą wrażliwość. Rozedrganą w znaczeniu pozytywnym. Nie stroni od intertekstualności. Wchodzi w skórę innych osób, w tym znanych pisarzy (np. w wierszu W stronę hetero z pierwszego tomu, pojawia się Charles Bukowski).
Jedną z głównych cech tej poezji jest nawarstwianie wielu rzeczywistości i łamanie zestawu pozornie oczywistych schematów i przekonań. Można odnieść wrażenie totalnego poplątania, wręcz chaosu. Pozorne. Mimo konwencji strumienia świadomości, wiersze są spójne, ale nie monotematyczne i nudne.
Poetka ma niezliczoną ilość motywów i pomysłów. Rozważa problem Jednostka vs. Społeczeństwo Zastanawia się też nad tworzeniem i sensem życia. Trafnie zauważa: ''Są ludzie, którzy gdyby nie pisali, nie lepili/ w czymkolwiek, prawdopodobnie/ popełniliby samobójstwo(...)'' [2](Talent oblige z tomu Panoptikon).
Przy tym wszystkim nie ucieka od liryzmu. Potrafi budować delikatne i misterne, niczym pajęcza sieć, konstrukcje, dzięki którym czytelnicy bez trudu czują nastrój opisywanych miejsc i zdarzeń.
Mimo widocznego gołym okiem kunsztu, Aleksandra nie stawia na pierwszym miejscu estetyki, czy tzw. ''czystości''. Wiersze ociekają emocjami, intuicją i ogólnymi przemyśleniami. Są bliskie człowiekowi. Bywają nawet przegadane. Rzuca się w oczy niedbałość o interpunkcję, niekiedy nawet wyliczankowość. Jednakże podczas czytania ma się wrażenie, że to celowe. Tak miało być. Zbierska zachowuje dystans do języka, którym się posługuje (czego dowodem są emotikony, które wstawiła w jednym z utworów), a jednocześnie ma świadomość jego siły. Na tym właśnie polega cała moc tych tekstów. Wyróżniają się wśród wielu wydumanych tomików o niczym, które zalegają w księgarniach.
To teksty efektowne i efektywne, ale nie efekciarskie – właśnie tak określiłabym je w kilku słowach.
1. Aleksandra Zbierska, Zapytałam, dlaczego to zrobił [w:] Aleksandra Zbierska, Panoptikon, Blach Unicorn 2009,
2.Talent oblige, tamże
Aleksandra Zbierska, Wibrujące ucho
Pismo Literackie RED, 2009
Aleksandra Zbierska, Panoptikon,
Black Unicorn, 2009
2.Talent oblige, tamże
Aleksandra Zbierska, Wibrujące ucho
Pismo Literackie RED, 2009
Aleksandra Zbierska, Panoptikon,
Black Unicorn, 2009
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz